„Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!”
Kiedy przez pewien czas nie odbywały się spotkania wspólnot, a kościoły były zamknięte dla znacznej większości wiernych, czułam, że brakuje mi źródeł do pogłębiania i ożywiania swojej wiary. Postanowiłam, że czytanie książek o duchowości pomoże mi przetrwać ten okres. Pewnego dnia trafiłam na pozycję o tytule „Doświadczenie Boga. Sposoby przeżywania wiary”. Jej autorem jest Anselm Grün, niemiecki benedyktyn, autor ponad 200 książek. Mnich, który prowadzi szkolenia dla managerów korporacji.
Książka porusza przede wszystkim problem naszego obrazu Boga. Może się wydawać, że temat jest prosty, w końcu każdy wie, że wpływa na niego wiele czynników, między innymi obraz ojca, sposób prowadzenia katechezy w szkole i przekazywania wiary przez rodziców, dotychczasowe doświadczenia Boga. Mało jednak słyszałam o tym, że każde ludzkie wyobrażenie będzie bardzo jednostronne i niepełne. Obrazy na przykład Boga-sędziego, Boga-troskliwego ojca i Boga-stwórcy są prawdziwe, ale używanie tylko jednego z nich i ignorowanie pozostałych będzie utrudniało rozwój wiary. Autor książki stawia tezę, że dopiero wtedy, kiedy uświadomimy sobie prymitywność naszych własnych wyobrażeń i zdamy się na pomoc Ducha Świętego w ich „uzupełnianiu”, będziemy mogli otworzyć się na Boga.
Zdanie sobie sprawy z ułomności naszych obrazów pomaga też w utrzymywaniu z Nim odpowiedniej relacji. Przestajemy wtedy zakładać, że Bóg powinien działać w jakiś konkretny sposób, którego akurat oczekiwaliśmy. Otwieramy serce na inne możliwości i nie mamy problemu z zaufaniem Mu i nie traktujemy Go jak obiekt „religijnego uzależnienia”, który zastępuje niektórym świeżo nawróconym nawyki z dawnego życia.
Byłam świadoma tych rzeczy na poziomie rozumu, ale potrzebowałam czegoś, co otworzyłoby na nie także moje serce. „Doświadczenie” było takim impulsem, dzięki któremu nauczyłam się odrobinę lepiej dostrzegać wolę Boga i nie blokować nieświadomie dostępu do swojej duszy Duchowi Świętemu.
Dlaczego więc pierwsze przykazanie? Zakazuje ono tworzenia i oddawania czci bożkom, które niszczą naszą wiarę i zaufanie do Boga. W wersji z Księgi Powtórzonego Prawa jest też mowa o rzeźbach i obrazach, które mogłyby stanowić obiekt kultu. Wcześniej rozumiałam to jako dosłowne polecenie dla Izraelitów, by nie przetapiali złota w bałwany, i jako metaforyczne przypomnienie chrześcijanom, że nic nie może być dla nich tak ważne, by odciągać ich od Pana. Jednak po przeczytaniu książki zakaz tworzenia obrazów wydaje się nie tracić na ważności nawet w obecnej kulturze, która nie wiąże sztuki z boskim kultem: każde nasze wyobrażenie o Bogu będzie niepełne, a więc nie próbując go uzupełniać i poszerzać, będziemy tworzyć sobie bożka – własną wersję Boga, którą dobrze już znamy. Stawianie takiego obrazu ponad doświadczenie Boga – pochodzące od Ducha Świętego, a nie z naszej wyobraźni – jest niewątpliwie łamaniem I przykazania, które stanowi podstawę do przestrzegania pozostałych punktów Dekalogu.
Ola Korus, MF Tau Kraków